Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
249
BLOG

Ucieczka z okopów św. Trójcy

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Rozmaitości Obserwuj notkę 35

   Parady gejów w Nowym Jorku ujrzałem tylko kawałek. Akurat skończyłem pisać notę o  Jezusie pomiędzy prawicą a lewicą i wyszedłem z domu, żeby natknąć się na grupkę maszeruącą pod hasłem "Flaming for Christ", czyli chrześcijańskich gejów. Hasło znaczy "Przeginać się dla Chrystusa". Była to prowokacja nie mniejsza, niż dwóch roztańczonych młodych Żydów w myckach z tałesami na biodrach, jak się wydaje zakochanych nie tylko w sobie, ale i w swoim Bogu.   

   Potem wmieszałem się w tłumy półnagich Latynosów i strasznie grubych Murzynek na brzegach rzeki Hudson mając poczucie  jakbym trafił do obozu rewolucji z "Nieboskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego. Poczuwszy klimat rozpasanego ludu świata szybko z tamtąd się zabrałem. Owszem, witalność lecz chora i prostacka. To nie dla mnie. To nie były orgiastyczne Dionizja, na których narodziła się w Grecji tragedia. Nie były z  powodu braku w tym tłumie przejawów poczucia transcendencji. Ale też nie dla są mnie okopy św. Trójcy, gdzie przed rewolucją broni się prawica.

   Dramat Krasińskiego kończy się okrzykiem "Galilee, victis!".  Wierzę w Jego zwycięstwo, ale na swój sposób.  To zasługa Junga. Nie umiałbym poważnie myśleć o chrześcijaństwie, gdyby nie Carl Gustav Jung. Jestem nikim, jeśli chodzi o myślenie w sprawach ostatecznych. Mogę tylko zaufać autorytetowi mędrca. Jung przeczytał i przemyślał wszystko, co na ten  temat wytworzyła ludzkość. I doszedł do wniosku, że rozwój religijny polega na wycofywaniu projekcji świętych obrazów, które rzutujemy na świat zewnętrzny. Przykładem projekcji jest Bóg rzucający pioruny i mieszkający w błękitnym niebie. Postęp nauk fizycznych usuwa kolejno ze świata te "ekrany" dla Boga. Piorun jest skutkiem wyładowania elektrycznego, a nie gniewu bożego. Błękitne niebo  zawiera tylko gazy w rozmaitym stężeniu. Królestwo Niebieskie jest w nas - na tym polega wycofanie projekcji, aż do ich całkowitego wygaszenia w buddyźmie. Zwycięstwo Galelijczyka jest więc tymczasowe.

   Nie wszyscy ludzie i nie jednocześnie wyciągają stąd wnioski. Nie wszyscy troszczą się o to, żeby mieć spójny światopogląd. W rezultacie jednocześnie żyją i rozmawiają ze sobą na różnych etapach wycofywania projekcji metafizycznych. Średniowiecze próbuje rozmawiać z Renesanem, Kontrreformacją, Oświeceniem, nietzscheanizmem i buddyzmem. Nic dziwnego, że debata im nie  wychodzi. Pozornie te same pojęcia znaczą różne rzeczy dla  różnych ludzi, zależnie od etapu wycofywania projekcji metafizycznych. Widać to na tym blogu.

   U schyłku życia Jung podyktował swą autobiografię, która wyszła pod tytułem "Wspomnienia, myśli, sny". Był już wolny od groźby wykluczenia ze świata nauki za to, że zajmuje się rzeczami, których nie może potwierdzić dowolnie powtarzalne doświadczenie. Dzięki temu mógł opisać swe sławne już spotkania z duchami gdy miał około czterdziestki, wizje zapowiadające II wojnę światową, rozmaite przeczucia a zwłaszcza wizję wędrówki po śmierci. Jest tam też osobny rozdział dotyczący rozwoju chrześcijaństwa.

   Dla moich stanowczych polemistów mam dwie wiadomości, jedną dobrą a drugą złą. Napierw zła - dojrzewamy więc muszą nam się zmieniać pojęcia religijne. Dobra jest taka sama.

   Pozdrawiam.

PS. Prawica w Polsce jest nudna między innymi dlatego, że została wymordowana i wyniszczona przez komunistów. Przepadły szanse rozwoju najlepszych umysłów. Zostały niedobitki. Sympatyzuję z tym, co się nazywa prawicą w Polsce z prostego poczucia sprawiedliwości ale także z kilku innych powodów: wrażliwości religijnej, docenienia nibypaństwowej roli Kościoła w czasach niewoli, protestu przeciw niesprawiedliwości zaszłej podczas transformacji ustrojowej oraz zakłamania życia publicznego - ten ostatni powód jest, jak widać, nieco obosieczny.

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości