Niektórzy politycy PO zaczęli zastanawiać się nad nowym rozdaniem, ba! nawet nad powrotem do koncepcji POPiS. Ale kto miałby stanąć na czele rządu? JarKacz nie będzie wicepremierem u Tuska ani Tusk u JarKacza. Zostawić ich poza rządem, to się pozabijają. Kościół łagiewnicki poszedł po radę do Matki Boskiej, Królowej Korony Polskiej. Radź Matko!
I oto Matka spojrzała jasnym wzrokiem na kardynała krakowskiego i cicho tymi słowy rzekła: A poszukajcie w narodzie najmądrzęjszej niewiasty. Niech ona stanie na czele rządu, jak ja wam króluję od stuleci. Rozejrzeli się POPiSowcy po sobie i już wiedzieli, gdzie mają słać posłów. A juści do Podkowy Leśniej, podkową cudem nazwaną jakby na szczęście narodu!
I tak profesor Jadwiga Staniszkis stanęła na czele rządu koalicji konstytucyjnej PO i PiS. Jej ponadpartyjny autorytet pozwolił czerpać co najlepsze z obu partii a trzymać na wodzy ich najgorsze elementy. Tusk jej nie podskoczył. JarKacz się uspokoił. Nawet Schetyna i Kurski wiedzieli, że pewnych rzeczy nie robi się kobiecie. A że mądra była, to lud jej usłuchał, że PamBóg pomaga temu, co sobie sam pomaga i na cud gospodarczy trzeba ciężko zapracować. Zwłaszcza, że sama Matka Boska wskazała białogłowę stanu.
I Polacy żyli długo i szczęśliwie, jak Irlandczycy w Irlandii. Nawet Donaldu z JarKaczem się pogodzili, bo co złego było, zwalali na Staniszkis.
PS, Przypominam swój zmarnowany pomysł sprzed półtora roku. I komu to przeszkadzało?