Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
999
BLOG

Tomasz Terlikowski i geje

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 116

   Stanowcze poglądy Tomasza Terlikowskiego na moralność seksualną naraziły go na proces wytoczony za obrazę gejów. Obraził słowami: "Jeśli prokreacja, wychowanie i wierność nie mają znaczenia w stosunkach dwóch partnerów, a celem jest tylko ich zadowolenie, to nie ma powodów, by czynić różnicę między relacją homoseksualną a zoofilską". Redakcja Rzeczpospolitej przyozdobiła artykuł rysunkiem z kozą Andrzeja Krauze.

   Wnioskowaniu logicznie niewiele można zarzucić. "Niewiele" polega na tym, że do zbioru gejów  dokłada się zbiór zwierząt i wrzuca razem do brudnego worka. Gdy zasadą naczelną jest przyjemność indywidualna, wtedy wszystko wolno.  Nadużycie TT polega wszakże na tym, że sprowadza partnera homoseksualnego do poziomu zwierzęcia. Tym samym ciska kamień obrazy w jedno z największych tabu - lęk przed cofnięciem ewolucji człowieka.

    Źle się dzieje, gdy walka z poglądami zostaje przeniesiona na salę sądową zamiast pozostać w mediach.    Pozywający Urszula Pawlik i Michał Minałto wyrządzają szkodę nie tylko Terlikowskiemu i dziennikowi Rzeczpospolita. Szkodzą również debacie publicznej w Polsce. Ale nie zgadzam się z pozwanym.

   Rozumowanie Tomasza Terlikowskiego jest logicznie poprawne. Jednak wydaje mi się niepoprawne po chrześcijańsku. "Kochaj bliźniego jak siebie samego" jest nauką chętnie przypominaną, rzadziej stosowaną. Wydaje mi się, że Terlikowski nie kocha bliźnich, którzy są gejami. Raczej nimi gardzi. Często głębokie więzi homoerotyczne sprowadza do szybkiej chuci z obiektem stojącym niżej w hierarchii gatunków, zwierzęciem. Moim zdaniem popełnia błąd serca. Nowoczesne społeczeństwo dopuszcza, że celem związku kobiety i mężczyzny może nie być prokreacja ale ich osobiste spełnienie. W takim razie musi uznać związki partnerów tej samej płci, choć moim zdaniem nie powinny nazywać się małżeństwem. "Związek partnerski" brzmi   całkiem przyzwoicie. Kolejny postulat Terlikowskiego - wierności w związku - jest też dyskusyjny w wypadku gejów. Nakaz wierności małżeńskiej ma zapewnić, że potomstwo pochodzi od męża oraz utrwalić rodzinę w celu ich wychowania. Z tych powodów słabiej odnosi się do gejów, jeśli nie mają dzieci.

   Jeśli dobrze pamiętam, Terlikowski powołuje się na Biblię, gdzie homoseksualizm został potępiony  w Starym i Nowym Testamencie. Stosunkowo najświeższe potępienie homoseksualizmu w Piśmie św. znajduje się  w listach św. Pawła pochodzących z I wieku. Jaki był kontekst społeczny tego potępienia? Do reprodukcji lekko rozszerzonej potrzeba było wtedy sześcioro dzieci z pary mężczyzny i kobiety, z powodu wysokiej śmiertelności niemowląt i nieuleczalnych chorób w wieku dojrzałym. Dzieci stanowiły też polisę ubezpieczeniową na starość rodziców. Dzisiaj do reprodukcji lekko roszerzonej wystarczy przeciętnie 2,2 potomka na parę. Ubezpieczenia społeczne i fundusze emerytalne dają utrzymanie po zakończeniu pracy. Nakaz płodności za wszelką cenę nie jest już tak pilny, jak w starożytności. Mnóżmy się, ale dajmy sobie większy margines swobody. A zamiast obrażać gejów lepiej popierać ich związki partnerskie. Takie związki, a jeszcze bardziej pobłogosławione, sprzyjają głębszej więzi między ludzmi. Doszedłem do tego wniosku przed laty, podczas realizacji dla TVP1 reportażu pt. "Tańce dla konających" o epidemii AIDS w Nowym Jorku. Potępianie bardziej zachęca gejów do rozpaczliwej rozpusty, niżeli abstynencji.

   Kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, odzywały się w kraju głosy, że będziemy chrystianizować Europę od wewnątrz. To sympatyczne, ale pozostanie mrzonką prowincjusza z kompleksem niższości, jeżeli nasza myśl zasklepi się w niektórych poglądach sprzed dwóch tysięcy lat. Od tego czasu zmieniły się warunki społeczne i wiedza o świecie.  Co warto zachować, to stare przykazanie - kochaj bliźniego jak siebie samego. To trudne, gdy bliźni ma poglądy radykalnie różne. Rozumiem przerażenie tradycjonalistów, kiedy wydaje im się, że grunt uchodzi spod nóg. A to tylko strach, co ma wielkie oczy. Zachód przetrwał większe wyzwania, niżeli liberalizm. 

   Jest jeszcze kwestia techniki seksualnej. No cóż, każda wydaje się niestosowna, gdy minie podniecenie i zostanie wyjęta z intymnego kontekstu. Tylko spróbujcie zrobić to w restauracji ze ślubnym mężem lub żoną! Natychmiast spadną na was te same oskarżenia, co na gejów, na przykład zezwierzęcenia, albo zoofilii.

 

  

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka