... ale nie za bardzo, tylko tak jak PAP, przemilczając fakty. Konferencja o europejskich mediach publicznych w ostatnią sobotę w Sejmie miała wątek polski, który otworzyła poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska a prof. Jędrzejewski poprowadził dalej. Według relacji PAP - Sytuację w polskich mediach publicznych opisywał medioznawca Stanisław Jędrzejewski. "W Polsce mamy sytuację dość niezwykłą, jeśli nie nadzwyczajną: legł w gruzach abonament, jeżeli spełnią się prognozy KRRiT, że w tym roku będzie 300-400 mln zł z tej opłaty, to oznacza już zupełny upadek tego źródła finansowania" - powiedział.
Poza tym, jak dodał, ukształtował się w polskich mediach publicznych "przedziwny, zupełnie egzotyczny sojusz narodowo-socjalistyczny", który podzielił się poszczególnymi programami.
Taka diagnoza wzbudziła ostry sprzeciw z sali. Filmoznawca Krzysztof Kłopotowski ocenił, że konferencja ma "przechył ideowy", a do debaty warto było zaprosić przedstawicieli partii opozycyjnych, czyli PiS i SLD, które są tutaj "oskarżane o zawłaszczanie mediów publicznych".
I tyle podał PAP o moim proteście. Wyszedłem na zwolennika zawłaszczania mediów przez partie polityczne, gdy jacyś szlacheni ludzie pragną je uwolnić od partyjnych wpływów w trosce o obiektywny obraz świata i pluralizm poglądów.
Ani p. Jędrzejewski ani p. Śledzińska-Katarasińska nie wspomnieli o tym, że premier rządu Donald Tusk wzywał obywateli do niepłacenia abonamentu, co przyczyniło się do obecnej katastrofy TVP i PR. Zrobiłem to za nich i zapytałem - w jakim innym kraju europejskim premier mógłby coś takiego uczynić? Mówiłem też o szczególnej roli mediów publicznych w Polsce, gdzie wielką część prasy kontroluje kapitał niemiecki i ta prasa sprzyja rządowi Platformy Obywatelskiej, podobnie jak większość głównych dzienników. Wyobraźmy sobie, że polski kapitał kontroluje wielką część prasy niemieckiej i prowadzi grę polityczyną w Niemczech. No cóż, to możemy sobie tylko wyobrazić.
Z głównych dzienników tylko jeden Rzeczpospolita sprzyja opozycyjnemu PiS i jest kontolowany przez kapitał brytyjski. Kto więc kontroluje debatę publiczną w Polsce, czy Polacy? Jeszcze mamy jakiś wpływ dlatego, że Telewizja Polska i Polskie Radio są jedynymi wielkimi mediami o całkowicie i na zawsze polskim kapitale. Dlatego są bezcenne, bo w tym kraju - mówiłem zebranym w Sejmie - od początku XVIII wieku panoszą się obce rządy. W tym okresie przez 123 lata Polska została przez nie starta z mapy świata. Trzeba zrozumieć nerwowość, gdy media w naszym kraju wymykają się spod polskiej kontroli.
Wielka część mediów w Polsce nie tylko popiera rząd - mówiłem dalej - ale również atakuje opozycję z naruszeniem zasad rzetelności dziennikarskiej. W tej sytuacji przejęcie kontroli nad mediami publicznymi przez PiS i SLD służy zrównoważeniu debaty politycznej. Dzięki temu opinia publiczna ma lepsze, a nie gorsze, warunki wyrobienia sobie własnego poglądu. Trzeba rozpatrywać całość przekazu, jaki wychodzi z różnych mediów w Polsce, żeby zrozumieć naszą szczególną sytuację. Dlatego żart pana Jędrzejewskiego o sojuszu narodowo-socjalistycznym w mediach publicznych jest niewłaściwy. Pewnych słów nie używa się.
Po tej wypowiedzi dostałem gromkie brawa, a w przerwie wiele serdecznych gratulacji za obronę polskiej racji stanu w polityce medialnej. Wszakże po przerwie pan Wojciech Borowik, prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa, współorganizator konferencji, próbował wyjaśnić, że konferencja nie miała charakteru politycznego ale merytoryczny, dlatego nie zaproszono partii opozycyjnych, a tylko medialnych znawców. Ciekawe, bo zaraz po nim wypowiedział się zgodnie z programem poseł Ryszard Kalisz z SLD a konferencję otworzyła pani Sledzińska-Katarasińska z PO. Ostentacyjnie nie było nikogo z PiS.
Nie jestem z PiS. Jestem członkiem Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i znam się trochę na mediach. Dlatego mam obowiązek zabierania głosu, chociaż nie zostałem zaproszony do żadnego panelu. Mówiąc z sali nie mogłem w cztery minuty, z notatek robionych podczas wypowiedzi poprzedników, dogłębnie przedstawić gościom z Unii Europejskiej sytuacji polskich mediów i szczególnej genezy telewizji prywatnych. Obawiam się, że są wprowadzani w błąd przez takich ludzi jak p Śledzińska-Katarasińska, ale wolno jej bo jest politykiem. Jednak nie wolno - prof. Jędrzejewskiemu nie tylko dlatego, że jest rzekomo bezstronnym medioznawcą, ale także dlatego, że wykłada na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Noblesse oblige. Natomiast agencja prasowa, która ma w nazwie Polska, powinna być bardziej wyczulona na polską rację stanu.
A może nie chodzi tu o tumanienie gości z zagranicy ale - co gorsza - wspólną zmowę przeciwko polskiemu interesowi narodowemu, który został uznany za przejaw nacjonalizmu szkodzący jednoczeniu Europy?
Nie jestem nacjonalistą. Jestem konserwatywnym liberałem nowojorskim bez przesądów. Po prostu widzę i mówię jak jest. Obudźcie się! Polacy złote ptacy, czy wy już ptaków nie macie?