Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
234
BLOG

Piękna choroba Polaków

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 88

   Pora trzeźwieć, bo do tej pory chodząc po Krakowskim Przedmieściu, czy przykuty do telewizora jak zahipnotyzowany, chciałem przeżywać polskość katolicką, męczeńską i romantyczną. Było to wbrew moim poglądom, ale stanowi nieodłączna część naszej duchowości. Powtarzałem sobie słowa Mickiewicza o salonie warszawskim: "Nasz naród jest jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, lecz wewętrznego ognia sto lat nie wyziębi; plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi". Zstąpiłem się więc  za radą wieszcza i ujrzałem, że poetycki obraz podziału na plugawą lawę i gorącą głębię odnosi się nie tylko do ludzi o różnym stosunku do prezydenta Kaczyńskiego. Ten podział przebiega także we mnie i - jak myślę - w wielu z nas. Przecież zimna i plugawa skorupa pojawia się w pewnych okolicznościach na prawie każdym człowieku, a kto jest na to za młody, albo za porządny, żeby o tym wiedzieć, niech po prostu poczeka.  Również w salonie warszawskim coś dobrego wychodziło z tej głębi. Nie mam powodu wątpić w szczerość  płaczu pszenicznowłosej dziennikarki, czy wzruszenie najładniejszego dziennikarza roku.

   Nieraz w tych dniach łzy napływały mi do oczu, kiedy TVP powtarzała obraz Pana Jarosława przy trumnie brata w zwolnionych ujęciach, z motywem hymnu polskiego w tle, granym przejmująco na trąbce, jak smutna pobudka do walki, aby "nie zginęła". To trzeba było przeżyć do dna żalu, żeby od dna się odbić. Był to dla mnie stan, jak piękna choroba, jak przejście przez gorączkę, by wyzdrowieć. Uczucia są ważne w życiu i w polityce, nadając kierunek i energię działaniu. Nie mogą jednak zawładnąć rozumem. Przebudzenie nastąpiło. Trzeba je teraz roztropnie zagospodarować.

  Wielu Polaków i politycy Prawa i Sprawiedliwości pragną, aby Jarosław Kaczyński został kandydatem partii na prezydenta. To zbyt proste przeniesienie emocji.  Oczekiwać, żeby kilkanaście dni po strasznej tragedii, gdy opiekuje się chorą matką, do której już nie zajrzy drugi syn, ani synowa - oczekiwać udziału w kampani wyborczej wydaje się nieludzkie. I niepolityczne. 

   Jaki rodzaj człowieka mógłby w tych okolicznościach ruszyć w trasę po kraju i co mówić na wiecach? Jakie wrażenie wywarłoby to na obywatelach? Jak wykorzystaliby to jego przeciwnicy w mediach?   Nie można narażać człowieka złamanego bólem na lawinę błota, jaka zostałaby nań wylana. Pan Jarosław ma bodaj największy elektorat negatywny wśród krajowych polityków. W dodatku to nie jest urząd na jego temperament. Jest on człowiekiem walki, a nie dostojnym hamulcowym. Łatwo sobie wyobrazić kampanię prezydencką Jarosława Kaczyńskiego jako wojnę domową: demonstracje, kontrdemonstracje, rękoczny i obraz Polski jako kraju oszołomionych nacjonalistów, a jak się uda, to i gorzej. Ktoś na to czeka. Niech się nie doczeka.

  Prezes Kaczyński jest teraz politykiem, od którego zależy los kraju na następne kilka, może kilkanaście lat. Miał lecieć tym samolotem, lecz wycofał się niemal w ostatniej chwili, by zostać z chorą matką. Gdyby zginął, PiS rozpadłby się. Zanim powstałaby jakaś alternatywa, PO przekształciłaby się w niemal monopartię od postkomunistycznej lewicy do centroprawicy, bez kontroli ze strony silnej opozycji. Już widać, jaka stawka jest w grze. Okaleczona jego partia potrzebuje twardego machera i przywódcy

   Natomiast prezydent musi być arbitrem. Przy prezydencie każdy obywatel musi czuć się bezpiecznie. Groźna reputacja wyrobiona prezesowi PiS przez media, i w pewnej mierze zasłużona, nie dałaby tego poczucia bezpieczeństwa dużej części Polaków. Nie chodzi tu o aferzystów ale zwykłych ludzi o innej wizji Polski. To państwo musi być także dla przeciwników PiS. Wspólne państwo nas wszystkich. Wydaje się, że Jarosław Kaczyński powinien pozostać prezesem Prawa i Sprawiedliwości, dojść do siebie w spokoju na zapleczu w sztabie politycznym a następnie pracować nad zmianami w partii i rozszerzeniem elektoratu, aby przygotować PiS do wyborów samorządowych a następnie parlamentarnych w przyszłym roku.

   Prawo i Sprawiedliwość ma dobrą alternatywę. Senator Zbigniew Romaszewski nie byłby kandydatem tak ściśle partyjnym. Mógłby poszerzyć bazę polityczną PiS. Mógłby ubiegać się o pozycję prezydenta wszystkich Polaków - co w wypadku Jarosława Kaczyńskiego, jak również rozważanego Zbigniewa Ziobro, na razie jest wykluczone. Senator Romaszewski okazał się niezależny od poleceń partyjnych. Ma piękną kartę opozycyjną w PRL. Jak słyszę - mądrą żonę. Ujmującą córkę, która walczy o wolność na Wschodzie. Prezydent Romaszewski. Chyba, że jest ktoś jeszcze lepszy.  

   Lech Kaczyński został pochowany na Wawelu, moim zdaniem, na wyrost. To próba stworzenia mitu. Nie chciałem o tym mówić wprost, dopóki tam nie spoczął.  Andrzej Wajda ma rację w niesławnym liście, że prezydent nie jest na miarę Marszałka, że jego pochówek pogłębi podział narodowy.  Jednak odstręczająca wydała mi się obłuda Wajdy. Wiedział, że publicznego wezwania do rezygnacji z Wawelu nie można usłuchać po ogłoszeniu decyzji. Ubrał się więc w  nieco fałszywą troskę.

   Jednak Wawel dla Lecha uzasadni się z czasem pod warunkiem, że zostanie wykonany jego testament polityczny: Polski praworządnej, silnej, suwerennej, solidarnej lecz wolnorynkowej, kontynuującej ideę jagiellońską ale w ramach Unii Europejskiej. To wymaga wielkiej pracy państwowej. Nie wiem, czy jest osiągalne w warunkach zimnej wojny domowej, jaka się rozpęta, jeśli Jarosław Kaczyński zostanie wybrany  prezydentem. Polacy dużo częściej wywołują powstania, niż je wygrywają.

   Co innego, gdyby Pan Jarosław został premierem. Wtedy życzliwy prezydent mógłby patrzeć mu na ręce, hamować zbytni radykalizm, pamiętać o (legalnych) interesach również jego przeciwników. Tak, wtedy z hakatomby pod Smoleńskiem mogłaby wyrosnąć IV Rzeczpospolita wszystkich Polaków. No, może prawie wszystkich.

 

 

 

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka