Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
95
BLOG

Godzina W 2010

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 113

W patriotycznym obozie Prawa i Sprawiedliwości narasta nastrój jaki panował w Warszawie przed wybuchem powstania warszawskiego. Godzina W została wyznaczona na  20 czerwca. W zrozumiałym poczuciu walki o słuszną sprawę dowodcy rozdają zadania gotowym na wszystko bojownikom a nawiedzeni znawcy, i Poeta, zagrzewają do boju. Niewiele mają oręża w porównaniu z siłami przeciwnika, ale duch za to gęsty. Wtedy sojusznicy z Zachodu mieli przyjść na pomoc a potężny wróg ze Wschodu po prostu nie zauważyć, że jest to powstanie przeciwko niemu skierowane. Wszyscy mieli ulec naszej racji moralnej. 

Natomiast obecnie sztab powstania liczy na pospolite ruszenie narodu przejętego obrazami królewskiego pogrzebu oraz tragicznych i sentymentalnych wspomnień. Na dowódcę najnowszej insurekcji wypycha się najnowszego Hioba. I jakoś to będzie.

W tych brzemiennych dniach uczucia zamieszały w niejednej mocnej głowie. Oto najbardziej inteligentna blogerka wysuwa kandydaturę na zwierzchnika sił zbrojnych -  młodego człowieka, ponieważ urządził muzeum największej klęski militarnej w dziejach kraju. A nieubłagany  zwolennik wolnego rynku zgłasza na kandydata do prezydentury - lidera związkowego, bo ładnie przemówił na pogrzebie i dostał oklaski. Znakomity poeta zaklina Hioba do walki -  na przelaną krew brata. Mądra Pani Profesor zapowiada zwycięstwo i w rezultacie odmłodzenie kierownictwa obozu walki oraz reformę państwa.

Nie znam się na polityce, ale na zdrowy rozum krytyka filmowego - Jarosław Kaczyński nie wygra wyborów prezydenckich. Jeśli przegra, to do smoleńskiej klęski doda sobie drugą i to za cenę rozpętania zimnej wojny domowej, pogłębienia podziałów w polskim społeczeństwie i pogrzebania na zawsze pięknego projektu IV Rzeczpospolitej. Rzecz jasna mogę się mylić. Może ten ugryziony w dupę polski żubr tym razem zerwie się do pędu. Nie wiem, chcę tylko zachować trzeźwy umysł.

Wroga propaganda stara się skojarzyć IV RP z okresem trudnych rządów PiS, kiedy tego projektu nie można było wprowadzić w życie. Tymczasem idea IV RP to nie jest ciągła walka na słowa i kompromitujące sojusze polityczne, jak było za rządów PiS. To jest projekt opracowany wspólnie przez liderów PiS i PO, który miał być wspólnie wprowadzany w życie.  Projekt usunięcia wielu patologi i wzmocnienia państwa.

Czy w takim razie nie lepiej wykorzystać kampanię prezydencką do tego, żeby oczyścić projekt IV RP z narzuconej mu paskudnej skorupy i pokazać wyborcom, na czym miałaby polegać prawdziwa reforma? Czy nie lepiej zamiast pogłębiać przepaść między PiS i PO, poszukać sojuszników wśród wyborców PO i części jej polityków? Przydaliby się w następnej kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu. Czy nie lepiej, żeby Jarosław Kaczyński zachował pozycję stratega na zapleczu i zawalczył o większą stawkę, niż pałac prezydencki? Jesli lepiej, to kandydatem PiS w wyborach 20 czerwca powienien być polityk do przyjęcia dla wyborców PO.

Polacy częściej wzniecają powstania, niż je wygrywają. Może pora wyciągąć stąd wnioski.

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka