Polska padła ofiarą spisku. Jest to spisek sił nadprzyrodzonych. Podrzuciły nam niesłychanie emocjonujące wydarzenie w Smoleńsku odwracając uwagę od spraw najważniejszych: rozkładu służby zdrowia, zagrożenia systemu emerytalnego, chaosu na kolei, rosnącego zadłużenia państwa. Rozwija się finansowy kryzys grecki, a wkrótce dojdzie portugalski, hiszpański i włoski. W rezultacie Unia Europejska zaczyna pękać w szwach. Jeśli rzeczywiście Unia pęknie, zostaniemy sam na sam z Rosją i Niemcami, które już teraz zręcznie mieszają się wewętrzne sprawy Polski przecież nie dla naszej korzyści, a wyłącznie dla własnej.
Jeśli Jarosław Kaczyński wygra wybory prezydenckie a Prawo i Sprawiedliwość nie wygra parlamentarnych, to grozi nam paraliż aparatu państwowego w niebezpiecznym momencie. PO i jej zaplecze biznesowe, medialne, slużbowe nie popuści porażki. Będziemy się dalej kłocić o rzeczy drugorzędne. Owszem, ważne ale drugorzędne wobec zagrożeniania suwerenności już nie przed dobrotliwego hegemona z Brukseli, ale przez wytrwałych i bezwzględnych graczy z Moskwy i Berlina.
Co robić? Trzeba oddemonizować pojęcie IV Rzeczpospolitej. Trzeba przypominać, że był to program reformy państwa opracowany wspólnie przez PO i PiS. IV RP to nie zbyteczne walki na słowa, nieudana lustracja, brzydkie sojusze PiS-u z LPR i SO a ze strony Platformy sejmowy sabotaż i atak medialny. IV RP to wizja pozytywna: potrzeba reformy wymiaru sprawiedliwości, walka z korupcją, merytokracja przy trosce o słabszych, wzmocnienie państwa w kraju i za granicą. I otwarcie na świat postnowoczesności, bo innego nie ma.
W konflikcie PO i PiS obie strony są winne. PO nie chciało POPiS-u bojąc się przebiegłości Jarosława Kaczyńskiego. A przecież mógł on uznać, że skoro PiS ma prezydenta, to niech PO ma premiera. Stało się inaczej a PO odpowiedziała podsycaniem konfliktu na śmierć i życie. No i doczekaliśmy się - śmierci. Czy będzie z tego życie? Będzie, jeśli wszyscy wrócimy do rozumu.
Moim zdaniem przyszłość zależy od Jarosława Kaczyńskiego, niezależnie od tego, czy zostanie prezydentem czy tylko prezesem PiS. Jeśli wytrwa w umiarkowaniu, przekona opinię publiczną, że nie "liczy sił na zamiary, a zamiar podług sił", to znajdzie sojuszników wśród części wyborców i posłów PO. Od nich także bardzo dużo zależy. Jednak muszą dostać wiarygodne gwarancje, że polityka nie stanie się awanturnictwem.
Nie możemy sobie pozwolić na paraliż państwa. Znaleźliśmy się w niebezpiecznych czasach zagrożenia kryzysem finansów, który przełoży się na gospodarczy i polityczny i może całej Unii. Nie pora wytykać sobie, kto co kiedy powiedział, jak skłamał i co złego zrobił. Niech każdy polityk sam się przyzna do własnych błędów. Jeśli to zrobi, moim zdaniem zostanie doceniony przez opinię publiczną.
A kto wierzy w Boga niech sobie wyłoży, że pod Smoleńskiem Bóg znowu pokarał Polaków za warcholstwo.
Jeśli ktoś zamierza skomentować ten wpis, proszę o posłuchanie rady: szukajmy pozytywów, tego co nas łączy w obliczu zagrożenia. Przecież zawsze zdążymy się pokłócić w piekle.