Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
536
BLOG

Nagroda dla Zyzaka

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 168

   Paweł Zyzak otrzymał nagrodę imienia Jacka Maziarskiego za swą książkę pt. "Lech Wałęsa, idea i historia" przyznaną przez kapitułę w składzie: prof. Jan Żaryn przewodniczący, prof. Izabella Galicka, prof. Zofia Zielińska, Krzysztof Czabański, prof. Krzysztof Dybciak, Maciej Iłowiecki, Krzysztof Kłopotowski i Bronisław Wildstein. Nagroda ufundowana w prywatnej zbiórce wynosi 18 tysięcy złotych. Uroczystość wręczenia, która odbyła się dzisiaj, 19 maja, w Warszawie, w Centrum Prasowym Foksal, prowadził Bronisław Wildstein wskazując, że wielu krytyków książki nie tylko nie przeczytało jej, ale nawet starannie nie przejrzało.

  Profesor Żaryn wygłosił laudację podkreślając odwagę laureata i ogrom wykonanej przez niego pracy mając nadzieję, że tezy postawione przez autora doczekają się wreszcie należnej i poważnej dyskusji. Paweł Zyzak, który kilka dni temu wrócił ze stypendium naukowego w Stanach Zjednoczonych, podziękował kapitule za "odwagę przyznania nagrody za odwagę" a fundatorom i sympatykom za wierność pierwotnym ideałom Solidarności.

   Nagroda przyznawana jest za prace publicystyczno-eseistyczne z zakresu najnowszej historii Polski oraz publicystyki politycznej, wyróżniające się samodzielnością w potraktowaniu tematu i poszerzające naszą wiedzę o rzeczywistości, wierne mackiewiczowskiej zasadzie, że tylko prawda jest ciekawa.

   Przy tej okazji przedstawiłem sylwetkę patrona nagrody:

   Trudno o lepszego patrona dla nagrody za nonkonformizm i uczciwość intelektualną badaczy i publicystów, niż Jacek Maziarski. Ten wybitny dziennikarz, pracujący w zawodzie dobre pół wieku - przeszedł do dziejów honoru w Polsce przy pomocy trzech słów: „Szukam uczciwej pracy”. Dał do gazety tej treści ogłoszenie drobne na początku roku 1982, kiedy władze stanu wojennego łowiły kolaborantów wśród dziennikarzy. Było to czytelne wezwanie kolegów do zbojkotowania aparatu oficjalnej propagandy. 
   W następnym roku Pan Jacek tak wyjaśniał na spotkaniu w Podkowie Leśnej: „odmowa wspólnictwa, nawet w pojedynkę, ma znaczenie nie tylko moralne. Nie jest donkiszoterią ale zachowaniem racjonalnym; dzięki tym, którzy się wyłamali, społeczeństwo nabiera pewności siebie, upewnia się, że jeszcze nie wszyscy zwariowaliśmy.”
   Taka postawa jest potrzebna również dzisiaj, po dwudziestu latach III Rzeczpospolitej. Pan Jacek, wnuk rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Maziarskiego, stanowi wzór polskiego inteligenta, postaci naszej kultury wyniszczonej przez okupantów: nazistowskiego i sowieckiego a dziś korumpowanej przez szeroko rozumianą elitę władzy.
   Co robić? Odpowiedź zależy od okoliczności i temperamentu każdego z nas. Pan Jacek przyjął na swój użytek zimnowojenną doktrynę „elastycznego reagowania”. Pierwszy tekst zamieścił w Tygodniku Powszechnym, lecz w latach 1970-tych pisał do „Nowych Dróg”, organu teoretycznego PZPR, bo pragnął rozmiękczać komunizm od środka. Nie wstąpił do PZPR, to byłoby jednak poniżej poziomu, ale do Stronnictwa Demokratycznego, całkowicie zależnego od komuny. Przez kilka lat pracował w tygodniku Polityka, chociaż jak mówił, wtedy od pewnych jej dziennikarzy „ na kilometr jechało ubecją”. Zakładał Solidarność w Wydawnictwie Współczesnym, ale w stanie wojennym powiedział – dosyć kompromisów. Znalazł „uczciwą pracę” w antykwariacie na rogu Marszałkowskiej i Zielnej, gdzie założył komórkę konspiracji solidarnościowej.  Redagował biuletyn Niezależnej Agencji Informacyjnej. Razem z Andrzejem Fedorowiczem założył i prowadził podziemny, ilustrowany tygodnik - Przegląd Wiadomości Agencyjnych.
   Jacek Maziarski sceptycznie patrzył na porozumienie Okrągłego Stołu. W roku 1989 w ostatnim komentarzu dla Przeglądu napisał: „boję się po prostu, że już rychło zacznie się zamykanie gęby wszystkim, którzy nie zachwycają się polityką ugody i nie spieszą się z wpadaniem w ramiona dotychczasowym właścicielom PRL awansowanym nagle do roli sojuszników. Boję się też, że pójdziemy w chocholi taniec w takt melodii „Kochajmy się”. Gdyby tak było, zostaniemy w tym tańcu niechybnie wyobracani i wystrychnięci na dudka, z tej prostej przyczyny, że ani rząd, ani parlament nie mogą zrównoważyć zorganizowanej potęgi nomenklatury, która obsiadła praktycznie wszystkie stanowiska w państwie – od gmin aż po sąd najwyższy, która ma w garści komendy milicji, instytuty naukowe, przedsiębiorstwa.” 20 lat później widać, że miał rację, łącznie z „zamykaniem gęby” naukowcom i publicystom.
   Pan Jacek znalazł bratnią duszę w Jarosławie Kaczyńskim. Doszedł do wniosku, że tylko on, Kaczyński, ma jakąś wizję polityki i przyszłości Polski. Brał więc udział w zakładaniu Porozumienia Centrum, został posłem ale był za dobrego serca do roli polityka. Wrócił do dziennikarstwa. Był laureatem Nagrody Kisiela, którą mu przyznał sam Stefan Kisielewski.
   A dziś ogłaszamy powstanie nagrody imienia Jacka Maziarskiego. Jest to dowód siły słowa, jak na początku, jak zawsze.

PS. Powstaje Fundacja Jacka Maziarskiego, którą będzie kierować Anna Żukowska-Maziarska.

 

 

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka