Duch w PiSie gęsty. Kierownictwo prowadzi partię do powstania. A które to będzie? Warszawskie (zagłada stolicy), styczniowe (likwidacja Królestwa Polskiego), listopadowe (likwidacja autonomii Królestwa Polskiego) czy kościuszkowskie (ostatni rozbiór, zagłada państwa)? Każde było wybuchem sprawiedliwego gniewu i każde miało taki sam skutek.
Trzeba żądać dokładnego zbadania katastrofy smoleńskiej i wskazać winnych. Ale nie można wypowiadać rządowi wojny przy pomocy niebezpiecznych słów, które padaja jak iskry na wyschniętą podściółkę w naszym lesie. Ten rząd, czy to się komu podoba, czy nie - powstał z woli większości głosujących obywateli. Czasem w imię wyższej racji stanu trzeba wydać rządowi wojnę domową, ale tylko wtedy, gdy jest pewność zwycięstwa. Czy liderzy PiS mają pewność zwycięstwa, czyli przejęcia wkrótce władzy i skutecznego przeprowadzenia głębokich reform? Jeśli nie, to osłabiają państwo.
Pomysł wydania przez PiS Białej Księgi na temat okoliczności katastrofy smoleńskiej jest doskonały, bo mieści się w ramach demokracji parlamentarnej. Pomysł utworzenia zespołu poselskiego jest bardzo dobry z tego samego powodu. Jedno i drugie umożliwia racjonalny przewód przed trybnałem opinii publicznej. Natomiast podsycanie "obrony krzyża" pod pałacem prezydenckim pobudza pierwotne instynkty polskie. Czy sytuacja usprawiedliwia sięganie tak głęboko, żeby używać symboli religijnych w walce politycznej? Przecież to z góry wyklucza racjonalną debatę. Nie dyskutuje się z krzyżem.
Prof. Staniszkis broni Jarosława Kaczyńskiego za zmianę retoryki, że "musi się wyżalić". Inni obrońcy mówią, że jest tylko człowiekiem, i ma prawo do emocji. To trzeba się zdecydować: Albo jest się zwykłym człowiekiem albo mężem stanu. Mam nadzieję, że po upuszczeniu gniewnej pary, prezesowi PiS wróci imponujący spokój z kampanii prezydenckiej.
