Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
161
BLOG

Polska Telewizja Uczciwa S.A.

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 62

 

 Czyli jak bękart komuny i kapitału wejdzie na drogę cnoty  

 Rzeczpospolita organizuje w poniedziałek otwartą debatę „jakiej telewizji publicznej nam potrzeba”. Udział wezmą prezesi: Urbański, Wildstein, Dworak oraz pani Iwona Śledzińska-Katarasińska; prowadzi Igor Janke.

   Z tej okazji przedstawiam pomysł reformy TVP w stronę większej misyjności.

1. Proponuję aby na początek raz w tygodniu stworzyć "misyjne" pasmo nadawania w TVP1 lub TVP2, bez reklam, od 20.00 do 24.00. Oczywiście należy zabiegać o widza w takim paśmie, ale bez przesady, jak teraz. 2. Rada nadzorcza niech wyrazi zgodę na obniżenie oglądalności w tym paśmie, za to rozlicza zarząd TVP z pozyskania wcześniej określonej publiczności wg wieku, wykształcenia, profilu zawodowego, wpływu społecznego, żeby nie mylić ilości widowni z jej jakością. Ta konfuzja to przyczyna całego nieszczęścia. Telewizja komercyjna musi sprzedawać to, co ludzie chcą zobaczyć, ale telewizja publiczna musi pokazywać to, co powinni obejrzeć i znaleźć sposoby zachęty. 3. Trzeba zapowiedzieć, że co miesiąc zarząd TVP będzie dodawał kolejny dzień tygodnia z takim pasmem. Czyli w następnym miesiącu byłyby dwa dni w tygodniu z pasmem misyjnym a jeszcze następnym trzy dni itd. aż do całego tygodnia po siedmiu miesiącach. 4. Trzeba poprosić widzów, opinię publiczną, prasę, stowarzyszenia twórcze o ocenę pasma i  propozycje programów. 5. Kierowanie pasmem misyjnym trzeba dać osobnemu szefowi, który podlega dyrektorowi anteny, ale jest autonomiczny.    W ten sposób w ciągu siedmiu miesięcy wprowadzi się codzienne pasmo "misyjne" podobnie jak w Niemczech. Będzie chyba dosyć czasu, żeby spokojnie poprawiać formułę, szukać oszczędności i nowych zysków aby wyrównać straty z dochodów reklamowych. Jeśli to się powiedzie, pasmo misyjne można będzie rozszerzać także na inne pory doby.   Moja propozycja jest kosztowna, ale jeśli mamy bronić TVP jak niepodległości, to warto ponieść koszty.
   Jako uzasadnienie przedstawiam poniżej moje rozumienie telewizji publicznej; wyciąg z paru moich artykułów w Rzeczpospolitej. Kto chce, niech czyta dalej.

   Po co nam w ogóle TVP? Powstała 50 lat temu jako narzędzie propagandy totalitarnego państwa, wasalstwa wobec ZSRR, a także podnoszenia poziomu kulturalnego mas. Dziś większość tych zadań nadaje się, rzecz jasna, na śmietnik historii. Łatwiej coś zbudować od nowa, niż przebudować zepsute. Zastanówmy się mimo to, jakiej telewizji publicznej nam trzeba, jak gdyby pole było całkiem czyste. Niech reforma firmy z Woronicza pokuśtyka w stronę ideału.

Zdrowe hierarchie wartości

Telewizja publiczna jest przede wszystkim instytucją zaufania publicznego. Zaufanie należy mierzyć oceną wydaną w debacie przez elitę ludzi gospodarki, kultury i polityki. Miary procentowe "zaufania widowni" służą mydleniu oczu. Telewidzów łatwo zadowolić, gdyż składają się w ogromnej większości z ludzi słabo wykształconych i źle poinformowanych. Zdanie przedsiębiorcy nie ma tej samej mocy, co robotnika. Głos nieszczęśnika z byłego PGR nie ma tej samej wagi, co głos pisarza obytego w świecie. Opinia polityka, który wybił się wbrew totalitarnemu państwu, jest bardziej wiarygodna niż aparatczyka po moskiewskich szkołach.

Potrzeba nam telewizji, która zdrajcę nazwie zdrajcą a przestępcę przestępcą i przedstawi dowody. Która zdemaskuje szkodnika dobra publicznego i wykaże, na czym szkodnictwo polega. Jednych poniży, aby innych wywyższyć. Trzeba nam telewizji pokazującej ludzi solidnych, twórczych, dbających o innych. Tak powstaje system wartości i zdrowa hierarchia społeczna. Potrzeba nam więc Telewizji Polskiej SA, która podejmie się tworzenia hierarchii ludzi wybitnych, a przy tym uczciwych - według miary kodeksów oraz ustawy zasadniczej. Byłby to ważny krok w stronę państwa prawa i społeczeństwa obywatelskiego.

Praca w telewizji publicznej powinna być dla dziennikarzy, twórców, administratorów zaszczytem, świadczącym o sile charakteru w dążeniu do prawdy. To powinna być elita polskich mediów, nie tyle najlepiej opłacana, co najbardziej szanowana. TVP ma być takim miejscem, gdzie wieńczy się karierę po lepiej płatnej pracy w mediach prywatnych, kiedy naturalną koleją rzeczy przychodzi czas na społeczną służbę. To nie powinno być forum dla dętych gwiazd, błahych trendów, ludzi, których jedyną zaletą jest miła powierzchowność. Mają tu przychodzić osoby o rzetelnej, sprawdzonej wartości. Tacy ludzie, którym można pożyczyć pieniądze bez pokwitowania, czyli bez lęku powierzyć również do pomnożenia nasz kapitał umysłowy i kulturalny.

Wzmocnić inteligencję

W TVP powinno być gniazdo inteligencji polskiej w nowej roli specjalistów. Ma pełnić misję edukacji i dźwigania w górę mas ludowych. Inteligencja przestała pełnić tę misję z powodu transformacji. W miejsce społeczników pojawili się najemni fachowcy. Stało się to tym łatwiej, że tradycyjna formacja została wyniszczona pospołu rękami nazistów i komunistów przez masowe mordy, wieloletnie więzienia, rujnowanie życia "wrogom klasowym". Gdyby zmarli lub wypaleni ludzie byli aktywni, nasze życie publiczne inaczej by wyglądało. Stan elit nie byłby taki nędzny. Obchody rocznicy Powstania Warszawskiego przypominają co roku, jak piękny gatunek człowieka został celowo wytrzebiony przez niemieckich i sowieckich okupantów. Zadanie dźwigania mas jest ciągle do wykonania. Ma je wypełniać telewizja publiczna na dwa sposoby. Nie wystarczy podjęcie historycznej misji. Trzeba też odtworzyć i wzmocnić podmiot owej misji, czyli inteligencję polską w nowej roli klasy najemnych specjalistów, ale z etosem odpowiedzialności za nasze dobro wspólne. Czyli trzeba stworzyć prawdziwy establishment, jaki posiadają kraje, gdzie druga wojna światowa i komuna nie zniszczyły tkanki społecznej.

Misja TVP jest kierowana do dwóch zasadniczych rodzajów publiczności: elity oraz mas. To wymaga twardej decyzji programowej. Koniec tzw. oglądalności jako jedynego kryterium. Nie jest ważne, ilu widzów ogląda program, ale kto go ogląda i co uczyni z uzyskaną wiedzą i energią umysłową. Czy ją pomnoży i przekaże dalej? Energia odebrana przez nauczyciela, inteligenta, lokalnego przywódcę opinii, ma tysiąckrotnie większe skutki niż w wypadku masowego widza. Dlatego nie można tym ważniejszym widzom skąpić najlepszego czasu, nawet jeśli to spowoduje spadek oglądalności w danym paśmie odbioru. W popularnym paśmie panuje zasada dodawania widza do widza, im więcej, tym lepiej. Natomiast w paśmie „misyjnym” powinna obowiązywać zasadza mnożenia widza przez zasięg jego wpływu. Jeden widz pasma misyjnego będzie miał bowiem wielokrotnie większy wpływ na życie społeczne przez samodzielne działanie w swoim środowisku. Będzie wart dla naszego życia zbiorowego tyle, co setki innych, źle wykształconych i źle poinformowanych, ospałych umysłowo telewidzów zwykłych.

Dwa programy, dwie zasady

Zasady dodawania widzów w pasmach popularnych, ale mnożenia w misyjnym wydają się proste, niemal oczywiste. Dlaczego więc z trudem torują sobie drogę w TVP? Z powodu jej totalitarnego rodowodu oraz rynku. Instytucje zachowują w pamięci cel, dla którego zostały stworzone, i nim się kierują, mimo zmian otoczenia społecznego. TVP powstała jako tuba komunistycznej propagandy politycznej skierowana do ludzi o nikłej z założenia ustrojowego, samodzielności obywatelskiej. Dlatego zasada mnożenia nie była potrzebna. Wszyscy mieli słuchać partii. Po upadku komunizmu TVP pozostała tubą układu postkomunistycznego. Chodziło o pozyskanie wyborców, w myśl nowej zasady dodawania: jeden widz = jeden głos na postkomunę wrzucony do urny. A z chwilą wejścia reklam na antenę, do propagandy politycznej doszła jeszcze propaganda konsumpcji jako wzoru dobrego życia.

Uczciwa telewizja publiczna nie może być narzędziem propagandy ani politycznej ani konsumpcyjnej. Kierownictwo TVP powinno moim zdaniem radykalnie zmniejszyć liczbę widzów pasma misyjnego i równie radykalnie dźwignąć jakość jego widowni. Taka decyzja wymaga heroizmu, bo idzie wbrew totalitarnej tradycji instytucji. Spotka się również z argumentem, że obniży wpływy z reklam. Jednak te straty zwrócą się w kapitale społecznym, gdy widzowie będą działać samodzielnie w swoim otoczeniu jako liderzy opinii. Pasmo misyjne TVP ma im dawać wzorce osobowe, zachętę, pomysły, wiedzę, energię duchową, czyli brać udział w tworzeniu światopoglądu inteligentnego Polaka, który buduje społeczeństwo obywatelskie w ramach państwa prawa dla wszystkich. Telewizja zaufania publicznego powinna być pluralistyczna. Ma uwzględniać punkty widzenia lewicy, centrum i prawicy. Obok uznania dla roli Kościoła powinno być tam miejsce dla krytyki klerykalizmu, bo to ważna część prawdziwej,  przedwojennej tradycji lewicowej. Obok Pospieszalskiego jest miejsce dla Żakowskiego. Środowisko Frondy ma w TVP wieść spór ze środowiskiem Krytyki Politycznej. Wildstein i Lis mają mieć tu swoje programy publicystyczne.

Cnoty Starszych Panów

TVP wymaga strukturalnej reformy programu. Niech jeden kanał będzie dostępny dla najprostszego widza, łącząc popularne formy informacji, publicystyki i rozrywki. Masowy widz nie rozumie wielu rzeczy. Trzeba więc zwracać się do niego uproszczonym językiem i podawać informacje, które dla widzów lepiej wykształconych oczywiste. Ale oczywistości i przesadna prostota odstręczają ludzi na wyższym poziomie. Dlatego trzeba stworzyć pasmo misyjne dla widzów lepiej rozwiniętych umysłowo, czyli dla: 1. inteligencji, 2. inteligentnej klasy średniej, 3. aspirujących do takiego statusu.

Inteligent to na przykład nauczyciel. Inteligentna klasa średnia to oświecony przedsiębiorca; zarabia lepiej od nauczyciela i ulega pokusie egoizmu, bo kto lubi dzielić się bogactwem? Za komunizmu zaniknęły w Polsce wzorce zamożnego obywatela, który troszczy się o innych i jest patronem wyższej kultury. Trzeba z takich ludzi lepić elitę Polaków, aby naprawić skutki okupacji, komuny, masowej emigracji niepokornych stanu wojennego i ślepej dziś pogoni za pieniądzem. To jest warstwa społeczna, która powinna mieć poczucie odpowiedzialności za państwo i kulturę. Dla dobra wspólnego musi mieć swoje forum w TVP.

Szczytowym osiągnięciem kulturalnym TVP jest Kabaret Starszych Panów. Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski stworzyli szkołę przetrwania dla inteligencji. Dziś uderza ich ton łagodnej rezygnacji, jaką przyjął inteligent wobec totalitarnego państwa. Niby ulegał tylko niemocy starszego wieku, ale w gruncie rzeczy chodziło o niemoc społeczną i polityczną. Obaj Starsi Panowie skupili się na ratowaniu formy człowieka wykształconego ("Mambo Spinoza"), który zachowuje dystans do świata ("Piosenka jest dobra na wszystko") i traktuje z rozbrajającą ironią swą rolę obrońcy wyższych wartości kulturalnych wobec barbarzyńców.

Postawa Starszych Panów jest dzisiaj do przyjęcia niemal w całości, z wyjątkiem łagodnej rezygnacji, bo nie ma ku niej powodu w demokracji. Natomiast wykształcenie, dystans wobec zjawisk, na które nie mamy wpływu, autoironia, życzliwość nawet wobec barbarzyńcy, nadają się na cnoty nie tylko tradycyjnej inteligencji, a także klasy średniej. Łagodzą skutki wyścigu szczurów. Należą również do klasycznych cech elity społecznej. Tak po prostu zachowuje się człowiek rozumny.

Tymczasem Polska krwawi. Wyjeżdżają najlepsi i najbystrzejsi - za chlebem, lecz także za szerszym oddechem. Uciekają nie tylko od biedy, ale i skarlenia na prowincji Europy, od naszej klasy politycznej, od pijackich śpiewów przy biesiadnym stole. Gombrowicz zauważył, choć posłużył się cudzym cytatem: "Na Polakach najbardziej odcisnęła się epoka saska; naród jest ciemny, chamski, zadzierzysty". Dlatego trzeba nam ciągle odtwarzać zanikającą elitę społeczną. Służy temu system oświaty powszechnej, jednak telewizja jest po szkole medium wychowawczym o najszerszym zasięgu. Wprawdzie nie zastąpi lepszego świata, ale może ukazywać Polskę jako zadanie dla obywateli. Nie gódźmy się na nową dyktaturę ciemniaków. Nie żyjemy w epoce Starszych Panów, żeby przyjmować jak oni z łagodną rezygnacją dyktaturę rynku. Mamy wolność polityczną i możemy głośno żądać przestrzegania prawa, czyli zapisu ustawy o misji telewizji publicznej.

Ostrożna reforma

Zawracanie tankowca w pełnym biegu na morzu trwa 24 godziny. Zawracanie TVP ze złego kursu musi odbywać się z ramówki na ramówkę. Stopniowe podnoszenie poziomu przekona wielu telewidzów, że wysiłek umysłowy mieści się w zasięgu ich możliwości. Może pozyskać dla wyższej kultury ludzi, którzy nie przyszliby do programu zakładanego od nowa, jak się stało w wypadku TVP Kultura.

Już widzę przerażenie w oczach księgowych TVP. Jednak lukę po pieniądzach, które teraz pochodzą ze sprzedaży widzów reklamodawcom, wypełni abonament, o który trzeba walczyć z całych sił. Ale nie dostaniecie wy  na Woronicza zgody społecznej na realne ściągnie abonamentu, jeśli nie będzie wyraźnie misyjnego programu.

Wątpię, żeby zarząd Telewizji Polskiej odepchnął dużą część widowni do stacji prywatnych. Proponuję więc rozłożyć reformę programową na etapy. Dzięki temu będzie dosyć czasu, żeby poprzesuwać publiczność między kanałami; to zależy od koordynacji pracy anten i promocji zmian.

Patron widzów inteligentnych

Mam nadzieję, że nadejdzie czas, kiedy można będzie patronem TVP ogłosić - ni mniej, ni więcej, tylko Zbigniewa Herberta. Stawiać go przed oczy naszej klasie średniej, nawet tej inteligentnej, wydaje się zrazu pomysłem szalonym. Dla wielu biznesmenów świat zaiste wygląda różowo, "jak rzeźnia o poranku". Cnota, która "przez zaciśnięte usta mówi wielkie nie", nie cnotą jest dla nich, lecz głupotą. Ale pamiętajmy, że ikony kultury pełnią różne role. Dla jednych ludzi są wzorem do naśladowania wprost. Innym dopełniają własną małość i wtedy grają rolę terapeutyczną. Jest to bardziej wyraźne w wypadku ikon religijnych. Między ikoną a wiernym jest przepaść, a przecież daje ona pociechę i wyznacza kierunek jego życiu.

Herbert nadaje się więc na patrona elity Polaków w Unii Europejskiej. Właśnie ten poeta sceptyk metafizyczny, obywatel Europy, głosiciel obowiązku. Nadaje się także na patrona odrodzonej TVP. Nie chodzi przecież o to, by nadawać w kółko jego wiersze, ale krzewić postawę. Słowa, które napisał do młodych aktorów o zadaniach artysty, dotyczą każdego pracownika kultury: "Chcemy zmusić naszych bliźnich do refleksji nad własnym losem, do trudnej miłości, jaką winni jesteśmy sprawom wielkim, także pogardy dla tych wszystkich, którzy z uporem godnym lepszej sprawy starają się człowieka pomniejszyć i odebrać mu godność... Bądźcie w każdej chwili, w każdym wypowiedzianym ze sceny słowie po stronie wartości, za pięknem w rzemiośle, przeciw tandecie, za nieustającym wysiłkiem woli i umysłu. Przeciw łatwej manierze, za prawdą przeciw obłudzie, kłamstwu i przemocy. I nie bądźcie na litość boską nowocześni. Bądźcie rzetelni. Hodujcie w sobie odwagę i skromność... Życzę wam trudnego życia, tylko takie godne jest artysty".

Dobre motto dla pracownika uczciwej telewizji publicznej, prawda? I nie ma lepszej dyrektywy dla prezesa uczciwej telewizji publicznej. Bój toczy się o ducha naszej kultury. Czy ulegnie ciemnej sile komercjalizacji pchającej prosto do piekła tandety? Niby nic takiego - tandeta -ale naród upadla. Jeśli więc mamy zachować jakąś suwerenność, uniknąć w Unii Europejskiej losu pachołków do prostej roboty, to Telewizja Polska ma dźwigać umysłowo obywateli tego kraju i umacniać elitę.

Brońmy TVP jak niepodległości

Likwidacja Telewizji Polskiej, na jaką się zanosi pod rządami Donalda Tuska, godzi w polską rację stanu oraz interesy obywateli kraju. Oddajemy część suwerenności państwowej w traktacie lizbońskim. Dlatego trzeba bronić suwerenności kulturalnej, żeby ludzie, którzy mówią i myślą po polsku, nie znaleźli się na wiele gorszej pozycji wśród narodów Unii Europejskiej w staraniach o dobrą pracę, władzę i pieniądze.

Polska znajduje się na szarym końcu w Europie pod względem kreatywności technicznej, gospodarczej i organizacyjnej. Wynalazkom, pomysłom organizacyjnym i nowym ideom sprzyja podziw i szacunek dla kultury. Dzieła wysokiego lotu pobudzają wyższe funkcje umysłowe, które można wykorzystać praktycznie. Taki klimat wzmacnia widzów do walki o dobrą pracę, władzę i pieniądze wśród narodów bardziej wyrobionych. Pozwala na duchowy rozwój, co dla wielu ludzi jest ciągle najważniejsze.

Stałe poczucie misji

Udział w kulturze wyższej wymaga wysiłku. Do tego nie pasują telewizje komercyjne. Pomysł, żeby „programy misyjne” realizowały telewizje prywatne w oparciu o fundusz państwowy na ten cel, też jest niedobry. Właściciele i redaktorzy medium powinni mieć stałe poczucie misji. Także widz ma stałe przyzwyczajenia. Prędzej wyłączy program misyjny w telewizji komercyjnej niż w publicznej. Niech wybryki i nieudolność nie przesłonią nam strategicznej roli TVP.

Niechże wobec śmiertelnego zagrożenia rada nadzorcza i zarząd Telewizji Polskiej zdobędą się wreszcie na reformę programową. Jedną antenę trzeba całkowicie uwolnić od reklam i pogoni za oglądalnością. Wprawdzie spadnie wtedy liczba widzów, ale wzrośnie poziom. Za to ci lepsi widzowie będą dźwigać umysłowo własne środowiska zasileni energią z dobrej telewizji publicznej.

Pozostałe anteny mogą być komercyjne, jak wiele spółek Skarbu Państwa. Ważne, żeby rada nadzorcza i zarząd TVP wykazały zdolność pracy misyjnej wobec narodu i społeczeństwa, aby ocalić wielką instytucję kulturalno-wychowawczą.

Przeczytałem ostatnio słowa, które mną wstrząsnęły. Oto gubernator Generalnej Guberni dr Hans Frank powiedział: „Zasadniczo Polacy są – kiedy się ich grzecznie i delikatnie traktuje – najbardziej godnymi zaufania siłami roboczymi w Europie, i to szczególnie do stałej, prostej roboty”.  Chęć prowadzenia polityki miłości wobec Polaków na pewno przyniosłaby owoce w sprzyjających warunkach. Czyżby te warunki nastały dopiero teraz? Czy taka ma być nasza rola w podziale ról między narodami Unii Europejskiej – i to na własne życzenie?

Dyktatura jednej opcji

Jest to kwestia suwerenności wewnętrznej i zewnętrznej. Tylko szaleniec (albo ktoś gorszy) może przekazać pełną kontrolę nad rynkiem telewizyjnym w Polsce środowiskom mającym obecnie dominujący wpływ na prywatne stacje. Tylko kryptodyktator chce panowania jednej opcji politycznej. A taki będzie skutek likwidacji Telewizji Polskiej.

Tylko utracjusz może oddawać za bezcen archiwa TVP. Drań mógłby płacić za poparcie polityczne cudzymi pieniędzmi – oddając kilka miliardów złotych rocznie udziałów TVP w rynku reklamowym. Te pieniądze powinny zostać w TVP SA, aczkolwiek gruntownie zreformowanej, aby pracować dla Polski. Telewizja Polska jest jedynym medium masowym w naszym kraju o wyłącznie krajowym kapitale. Może bez żadnego skrępowania bronić naszej racji stanu w kraju i za granicą. Po gruntownej reformie będzie mogła ustanawiać wysokie standardy kulturalne i dziennikarskie. Pomoże w tworzeniu odpowiedzialnego establishmentu Polski niepodległej, jaki posiadają państwa, gdzie brunatni i czerwoni okupanci nie wymordowali prawowitej klasy panującej.

Platforma Obywatelska chce wykonać skok na TVP; mieć jako prezesa swojego zaufańca. Ale dlaczego nie poczekać ze zmianą, aż wygaśnie kadencja obecnych władz TVP: rady nadzorczej i zarządu? Nic takiego nie dzieje się, co wymaga natychmiast akcji ratunkowej jak w wypadku pożaru. Telewizja publiczna nie zagraża ani racji stanu, ani nie przynosi strat finansowych, które wymagały dokładania do niej z budżetu państwa. Ani nie jest tak, żeby poglądy Platformy nie mogły przedostać się do opinii publicznej (jak było w wypadku PiS, dlatego wykonało skok na media w brzydkim stylu). Poglądy Platformy są prezentowane nie tylko w TVP, ale także przez TVN i Polsat. Dlatego mówię platformersom: poczekajcie do końca kadencji zarządu i rady nadzorczej. Wtedy można przyjąć nową ustawę medialną i wprowadzić na stanowisko szefa swojego kandydata w atmosferze szacunku dla prawa i dobrego smaku. Natomiast zarząd telewizji niechaj przeprowadzi teraz "misyjną" reformę programu, oddalając w ten sposób jeden z zarzutów PO wobec TVP.  

Ale mam jeszcze lepszą radę dla Platformy. Po spokojnym wygaśnięciu obecnej kadencji, niech kandydat na prezesa TVP będzie kompromisowy. Ktoś związany z PO (nie wymagajmy za wiele jako realiści) ale strawny dla PiS. Niech ustawa medialna będzie także kompromisem przyjętym przez obie główne partie. Niechaj rząd i opozycja zajmą w tej sprawie wspólne stanowisko. Chodzi przecież o telewizję publiczną, czyli miejsce swobodnego ścierania się różnych idei politycznych i światopoglądowych. Ze swej natury musi być pluralistyczna, uczyć dobrych manier w debacie obywatelskiej a więc niech sama będzie wynikiem szacunku dla cudzych racji. Popisowy kompromis w sprawie TVP byłby poważnym wkładem obu partii w kulturę polityczną w Polsce.




 

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka