Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
6152
BLOG

Smoleńsk. Nie rozpaczać. Myśleć!

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 91

   Jak obchodzić kolejne rocznice katastrofy smoleńskiej? To zależy, jaki dla kogo ma sens to wydarzenie. Moim zdaniem, jest oczywisty w kontekście historii Polski tak bardzo, że zapiera dech i kłuje nas w oczy.
   Niestety, wielu Polaków nie chce dopuścić do świadomości znaczenia Smoleńska. Politycy odpowiedzialni za katastrofę uciekają w trywialne wymówki. Część publiczności jest znużona podświadomą grozą. Wspomagany przez władze margines społeczny broni się kpiną przed niechcianym, zbiorowym obowiązkiem. Jednak setki tysięcy ludzi natychmiast pojęło powagę sytuacji stojąc po kilkanaście godzin do trumien pary prezydenckiej. Niewielu potem zdobyło się na „obronę krzyża”, jako znaku pamięci.
   Wieczorne tłumne marsze z pochodniami po mszach w katedrze św. Jana przez Krakowskie Przedmieście przestraszyły establishment tak, jak pochód przed trumnami. Ponoć dojrzał tu początki faszyzmu, jak ukazał histeryczny blok materiałów Katarzyny Kolendy-Zalewskiej dla Faktów TVN. (Fakty sprostowały i przeprosiły po protestach.) Ten propagandowy przekaz został oparty na zmienionej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o „prawdziwych Polakach”, gdy mówił o „wolnych”. Jednak moim zdaniem, establishment III RP przestraszył się nie tyle faszyzmu, ile odrodzenia wspólnoty narodowej z obawy, że zabraknie dlań miejsca w takim kraju.
   W nocnym marszu z pochodniami słabnie ogląd doraźnej rzeczywistości. Z wielu jednostek powstaje wspólne ciało spojone mitem patriotyczno-religijnym. Mit wyłania się ze zbiorowej nieświadomości. W półmroku płomienie tańczą jak cienie zapomnianych przodków. Jednak nasze mity narodowo-religijne nie są mordercze. Są straceńcze. Myślę, że tego także obawia się establishment. Faszystowskie oszczerstwo ma zniechęcić do walki o pełną suwerenność zewnętrzną i wewnętrzną. Zdaniem rządu i wspierającej rząd elity    umysłowej, Polska nie ma sił na wygraną.
   Co z tym zrobić po roku? A po latach?
   Należy wznieść pomnik na Krakowskim Przedmieściu na placu przed kościołem pomiędzy pałacem prezydenckim a pomnikiem Adama Mickiewicza. To symboliczne centrum państwa dzielone przez poetę, który przechował je w polszczyźnie a siedzibę prezydenta, który za nie zginął. Niechaj będzie zachętą do zadumy nad naszą historią. Ascetyczny projekt Czesława Bieleckiego, który opisał w Rzeczpospolitej skłania do medytacji a nie przesądza interpretacji katastrofy, łączy więc zamiast dzielić. Na pomniku powinno znaleźć się miejsce dla krzyża. Za wiele się wydarzyło w związku z tym znakiem aby można go pominąć. W takich sprawach decyduje głos ludu. A lud wypowiedział się już pod pałacem.
   Myślę, że po roku należy zakończyć żałobę publiczną, co nie wyklucza prywatnej. Inaczej przerodzi się w wiece polityczne zbyt nacechowane złymi emocjami. Trzeba nam teraz mniej uczuć, a więcej rozsądku. W kolejne rocznice katastrofy smoleńskiej proponuję organizować publiczne debaty uczonych i publicystów o miejscu Polski w Europie i w świecie, nie stroniąc od kontrowersji, czy polityka zagraniczna Lecha Kaczyńskiego była słuszna. 
   Czy i jak można prowadzić politykę jagiellońską bez potęgi Jagiellonów? Polska przegrała z Rosją walkę o przywództwo naszego regionu w XVII w. Jak odrobić trzysta lat historii, skoro katastrofa smoleńska obnażyła stan państwa, którego prezydent poważył się na wznowienie tej rywalizacji. Skromna postura braci Kaczyńskich, nie ujmując im heroizmu w oczach ludzi mądrych, ułatwiła ośmieszanie tej polityki dla gawiedzi w naszej manipulowanej demokracji medialnej. Jednak była w tym jakaś prostacka prawda. Moim zdaniem, trzeba nam przed-jagiellońskiej polityki Kazimierza Wielkiego, czyli konsekwentnej odbudowy państwa w oczekiwaniu na lepszą koniunkturę międzynarodową. Myślę, że jest to idea do przyjęcia dla prezesa PiS i potrafiłby dużo lepiej od Donalda Tuska prowadzić grę polityczną z pozycji słabszego uczestnika.
   Kto wie, czy przyszłość Polski nie decyduje się dziś na Bliskim Wschodzie. Czy naprawdę chcemy snów o potędze? Oto jeden z możliwych. Jeśli zrobi się bardzo niebezpiecznie wokół Izraela, mogą zacząć się masowe powroty do ziemi przodków, do Polski. Przybędą bystrzy ludzie z dużymi pieniędzmi, wykształceni, przedsiębiorczy o kontaktach w całym świecie i potężnym lobby w Waszyngtonie. Maleńki Izrael przykuł się do wielkich Stanów Zjednoczonych jak szalupa do pancernika i to przykuł się na zawsze stając się niemal 51 stanem USA.  Pod względem innowacji jest drugi za Ameryką, gdy Polska zajmuje 23 miejsce w Europie. Może w ten sposób się spełni prognoza George’a Friedmana z książki „Następne sto lat”, że USA uczynią z naszego kraju mocarstwo regionalne. Ktoś musi je do tego skłonić. Polska rozkwitnie lecz będzie już inna. Zmieni się wewnętrzny układ sił kulturowych o dużych skutkach społecznych. Czy jacyś nasi mędrcy myślą nad takim scenariuszem?
   Skutki wiosny muzułmańskiej mogą być też przeciwne. Islam wzmocni się w zachodniej Europie zagrażając spoistości Unii Europejskiej. Rozsadzi państwa, gdzie już są miliony imigrantów źle zasymilowanych i nienawidzących swoich liberalnych dobroczyńców. Jaka powinna być reakcja Polski? Czy ma utworzyć narodowe państwo katolickie, aby w oparciu o religię stawić czoła muzułmanom, czy zostać przy świeckim modelu liberalnym otwierając na islam?
   Oba scenariusze wyglądają na rojenia szaleńca tak absurdalne, jak wejście Polski do NATO wydawało się w roku 1987, co wszakże nastąpiło już 10 lat później. Ale w PRL brali to pod uwagę ludzie poważni będący u władzy. Dzięki temu gładko przesiedli się z komunizmu do kapitalizmu. Również bądźmy poważni spoglądając na miejsce Polski w świecie bez dogmatu a z większą wyobraźnią.
   Przewidywanie przyszłości idzie w parze z reinterpretacją przeszłości aby pełniej zrozumieć nasze położenie. Panuje pogląd, że skutki I wojny światowej doprowadziły do II wojny, dużo gorszej. Może więc nieodżałowane do dzisiaj w Krakowie cesarstwo austro-węgierskie było w ostatecznym rachunku lepszym modelem współżycia narodów, niż państwa narodowe. Czy Polacy zgodziliby się na odrodzenie własnego państwa, gdyby przewidzieli tragiczny finał II Rzeczpospolitej, sześć milionów ofiar, ruinę, wymordowanie elit i prawie 50 lat komunizmu? A czy inne narody monarchii austro-węgierskiej wybrałyby niepodległość pod koniec I wojny za cenę zniszczeń i strat w II wojnie? Ciekawy byłby wynik tego referendum, gdyby je w porę przeprowadzić. A kto chce autora oskarżyć o zdradę za pytanie o koszt pełnej niepodległości, niech powie bez wykrętów: Pragnę tak tragicznego losu dla moich ojców i dziadów i zgadzam się, aby spotkał mnie, moje dzieci i wnuki.
   Cesarstwo austro-węgierskie było w ostatnim półwieczu istnienia państwem liberalnym, w którym narody mogły w pokoju kultywować swą tożsamość a ich elity polityczne realizować ambicje w służbie monarchii i dla wspólnego dobra. Polacy byli ministrami a hr. Kazimierz Badeni premierem. Czym były wtedy Austro-Węgry staje się dzisiaj powoli Unia Europejska. Strzeżmy jej jak skarbu, bo alternatywa może być kosztowna i krwawa.
   Katastrofa smoleńska oświetliła niczym uderzenie pioruna miejsce Polski w świecie i naszą realną siłę, czy bezsiłę wskutek rozkładu wewnętrznego, już nawet nie licząc innych słabości. Wszakże nie skupiajmy wzroku na polu usianym szczątkami lecz rozejrzyjmy się, jakie ten krajobraz otwiera horyzonty. Rozluźnijmy szczękościsk.  Nie wszyscy przeciwnicy polityczni są głupi, nie wszyscy sprzedajni, czy tylko krótkowzroczni. To absurd tak myśleć. Zacznijmy więc rozmawiać ze sobą z szacunkiem i poważnie
   Myślę, że taki program intelektualizacji smoleńskiej traumy umiałby poprowadzić Czesław Bielecki. Jest on nie tylko autorem wspomnianego projektu pomnika, ale również był szefem komisji spraw zagranicznych Sejmu a za komuny bohaterem podziemia solidarnościowego. W każdej z tych ról wykazał się charakterem, inteligencją i wyobraźnią. Dziś poza polityką i strawny dla obu stron naszej wojny domowej, może oddać kolejną przysługę Rzeczpospolitej.

PS. Rozszerzona wersja artykułu w Rzeczpospolitej z 5.04.2011

 

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka