Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
2613
BLOG

Wyginą jak dinozaury

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 24

   Dziennikarze mają bzika na punkcie telewizyjnych ośrodków regionalnych TVP. Pragną je ratować za wszelką cenę, jak ich jest 16. Ma to być dobre dla demokracji lokalnej. O płacach mówi się niechętnie. Chodzi o pracę dla szczęścia narodu. Skoro koledzy mają nieprzepartą chęć służby demokracji, to może wezmą przykład z innych?
   Dziennikarze Gazety Polskiej Codziennej wydają dziennik nadludzkim wysiłkiem pracując po kilkanaście godzin i potykając się o kłody rzucane pod nogi, czyli bojkotem reklamowym, dystrybucji i brakiem środków. Jednak harują, ponieważ wierzą w swą misję. Gazeta Polska stworzyła także portal internetowy a na nim telewizyjne okienko. Ci koledzy służą demokracji i narodowi najlepiej, jak potrafią.
   Bracia Karnowscy założyli portal wPolityce za własne pieniądze. To przedsięwzięcie także biznesowe, które dopiero z czasem może przyniesie zysk, ale chodzi im nie tylko o to. Harują, bo wierzą w misję głoszenia wolnego słowa. Także mają telewizyjne okienko, które z czasem się rozwinie. I służą demokracji oraz Polsce.
Igor Janke założył portal publicystyczny Salon24 z okienkiem telewizyjnym. Liczy na zysk, ale słusznie wierzy, że obsługuje ważną potrzebę społeczną. I służy demokratycznej debacie publicznej.
   Wreszcie Krzysztof Skowroński. Czy nie jest znakiem czasu, że prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich został właściciel prywatnego radia internetowego, z okienkiem? Rzecz jasna chce na tym zarobić, ale rzetelnie informując publiczność. Haruje, gdyż wierzy w swoją misję wolnego i uczciwego słowa.
   Niech dziennikarze z ośrodków regionalnych również zakładają w Internecie portale z TV okienkiem w celu wzmocnienia demokracji lokalnej. Nie potrzeba dużo kasy. I niech śmiało poruszają ważne a przykre dla władz tematy harując od rana do nocy, jak Tomasz Sakiewicz, Jacek i Michał Karnowscy, Igor Janke, Skowroński. Wtedy przyciągną publiczność. Może społeczność lokalna zechce ich utrzymywać, kiedy się przekona, że są potrzebni. Na początku będzie skromnie, ze studiem telewizyjnym w kącie kuchni na tle czystej ściany, redakcją w pakamerze, ludźmi pracującymi za darmo a potem za grosze. W takich warunkach robiłem z kolegami telewizję w Nowym Jorku Polish Television Network. Harowaliśmy napędzając się kawą, ciekawością świata i poczuciem misji wobec Polaków w Ameryce.
   Są to przedsięwzięcia autentyczne, oddolne, niezależne od władzy. Skromne rozmiarami, przypominają pierwsze ssaki kręcące się między nogami dinozaurów. Te dinozaury dzisiaj to są pozostałości Radiokomitetu: PR i TVP obrośnięte sadłem biurokracji i nieruchomościami. Ale to ssaki opanowały ziemię. Przyszłość należy więc do ssaków dziennikarzy, jak Tomasz Sakiewicz, Karnowscy, Janke, czy Skowroński, choć nie ma pewności, że akurat im się uda podbić świat.
   Próby zachowania w całości Telewizji Polskiej S.A. przypominają utrzymywanie dinozaura skazanego na zagładę. TVP przeżyła swój czas. Została założona w celu propagandy państwa komunistycznego. Komunizm dawno upadł, ale cel przetrwał w strukturze i jej pracownikach. Brakuje pieniędzy na wyżywienie molocha w regionach, bo propagandę rządową można robić centralnie. Na to pieniądze zawsze będą, jak nie z abonamentu, to reklam. Centralna władza nie potrzebuje demokracji lokalnej. To po co jej te ośrodki?
Kilka regionalnych stacji TVP jeszcze trochę przetrwa, jeśli znajdzie dla siebie lokalną rację bytu. Kraków, Gdańsk, Katowice, Poznań, Lublin chyba mogą utrzymać się z abonamentu i reklam, chociaż bardzo cienko. Jak wiemy, TVP SA jest pokraczną hybrydą; to spółka prawa handlowego z misją. Kto żąda od takiej spółki wielomilionowych wydatków, powinien mieć plan biznesowy, albo chociaż pomysł planu. I entuzjazm do pracy po godzinach na służbie demokracji. Świadczyłoby to o poczuciu misji prawdziwym, a nie udawanym, wobec ludzi w regionie.
   Jednak obawiam się, że dziennikarze marzą o życiu w dwóch światach: komunizmu i rynku. Nie przemęczać się służbą społeczną, jak wspomniani pionierzy-entuzjaści, ale brać pieniądze od państwa jak było za komuny. Zarazem chcą kontrolować żywiciela, aparat państwowy. Co za słodkie marzenie! Nic dziwnego, że nie trafiają do nich żadne argumenty. Stąd zabawny postulat odpartyjnienia mediów publicznych. A przecież media te zostały zbudowane w celu propagandy partyjnej i zachowały ten cel w pamięci instytucjonalnej. Moim zdaniem, można je przekształcić co najwyżej w media publiczne wielopartyjne, z udziałem najważniejszych partii i oczywiście największej partii opozycji. Rozwiązanie nie wzniosłe, mało eleganckie, ale chociaż realne.
   A który dziennikarz chce być bezpartyjnie niezależny od polityków, niech sobie założy coś skromnego na boku. Może z czasem urośnie i odziedziczy ziemię, tę ziemię, jak ssaki.

PS. Tekst ukazał się na portalu www.sdp.pl

PS. Koniecznie przeczytajcie wpis alpha-alpha "Grupa trzymająca sondażownie, reloaded". Bardzo ciekawy!

 

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka