Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
5259
BLOG

Porozumienie Kaczyński - Tusk

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Polityka Obserwuj notkę 58

   Marsz w obronie niepodległości zapowiedziany przez Jarosława Kaczyńskiego na 13 grudnia nie musi być jałową zadymą. Może przynieść korzyści polskiej polityce, jeśli prezes PiS dojdzie do milczącego porozumienia z premierem Donaldem Tuskiem o celu tego marszu. Celem powinno być wzmocnienie pozycji negocjacyjnej naszego rządu w Europie. 

   Niech premier dostanie od prezesa argument, że zgodziłby się na większe ograniczenie polskiej suwerenności w nowym układzie europejskim, ale opozycja mu to uniemożliwia. Podburza obywateli i podważa przyjazny Berlinowi gabinet Tuska. Dlatego trzeba Polskę pozyskać korzyściami dla udobruchania PiS.

  Jarosław Kaczyński jest zdolny do kompromisu. Jacek Kurski przypomniał, że to premier Kaczyński nakłonił brata prezydenta do podpisania traktatu lizbońskiego, a więc w konsekwencji to pan Jarosław jest rzekomo "winny" przemówienia Sikorskiego w Berlinie. Kurski zrobił mu z tego zarzut wczoraj w "Kropce nad i". Niestety przemilczał, w jakiej sytuacji przyszło to ustępstwo. Wszystkie państwa UE zgodziły się na traktat, wahały się tylko Irlandia i Polska. Prezydent Kaczyński zwlekał czekając na określenie stanowiska Irlandii, a gdy stało się jasne, że Irandia też zgodzi się, złożył polski podpis.

   Gdyby Lech Kaczyński nie podpisał, to wziąłby na siebie porażkę traktatu i głębokie osłabienie pozycji dyplomatycznej Polski w Europie. W kraju rozpętałaby się nagonka idąca dalej, niż to, cośmy oglądali. Bracia Kaczyńscy wytrzymaliby tę napaści, gdyby było warto. Ale widocznie odrzucenie przez Polskę traktatu mozolnie negocjowanego przez wiele lat, miałoby ciężkie dla nas skutki. Może prezes Kaczyński zechce to wyjaśnić podczas debaty w Sejmie 15 grudnia.

   Rozumne narody potrafią grać na dwóch fortepianach. Francja podczas II wojny światowej rozdzieliła role między Petaina i de Gaulle'a. Pierwszy kolaborował z Niemcami, drugi gromił głównie słowem.  Niezależnie od wyniku wojny Francja byłaby po stronie zwycięzców. Petain ratował substancję narodu przed beznadziejną walką w kraju, gdy de Gaulle niewiele ryzykował życiem Francuzów. Czy było to milczące porozumienie obu przywódców? Nie wiem, ale wiem, że zwycięski de Gaulle oszczędził Petaina po wojnie. Widocznie nie uważał go za zdrację. Także Polska w I wojnie światowej miała po jednej stronie frontu Dmowskiego a po drugiej Piłsudskiego. I dobrze na tym wyszła.

   Autorytetem w sprawach europejskich jest dla mnie Paweł Kowal. Otóż podobało mu się przemówienie Sikorskiego, choć nie ze wszystkim się zgadza. Uważa on, że Polska musi brać udział w rozmowach, gdy szykuje się nowy układ sił w Europie, bo inaczej nie będzie mogła bronić swoich interesów. Sikorski wszedł mocno w tę debatę. A o szczegółach możemy dyskutować.

   Sytuacja w Europie robi się coraz bardziej niebezpieczna. Dlatego obaj najważniejsi polscy liderzy polityczni niech przejdą od walki ze sobą na śmierć i życie do czegoś, co się nazywa konfliktowe partnerstwo. Niech dla mas będzie teatralny konflikt, ale za kulisami trzeba się dogadać, choćby nawet bez słów.

  

  

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka